Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Co się, dlaczego się, walnijcie shota zanim to przeczytacie... albo trzy

Możecie zauważyć, że styl pisania w tym poście jest nieco bardziej chaotyczny i potoczny, ale powód jest taki, że dużo leków zostało zaaplikowanych do mojego organizmu i przestało rozsadzać mi czaszkę, więc jestem tak samo obojętna jak szczęśliwa.

Siadajcie, wyjaśnimy sobie coś szybciutko.

Nie było mnie równo tydzień, jak większość z Was pewnie zdążyła zauważyć. 
Już odpowiadam na nieścisłości, nieporozumienia i inne rzeczy na "nie".

Otóż dnia pewnego pięknego, było to w poniedziałek 13 kwietnia, ponieważ z jakiegoś powodu trzynastki są w tym roku prawdziwie ch*jowe - jak zwykle nie przeklinam, tak teraz zacznę, obudziłam się ja z bólem głowy, który definitywnie zwiastował rychłą eksplozję czaszki, bo nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć. To nawet nie była migrena, ja nie miewam migren. To był ból z rodzaju "Ciekawe czy jak sobie odrąbię głowę, to przeżyję. Hej Google. Jak długo może żyć bez głowy samica rodzaju ludzkiego, lat połowa półwiecza?".

Tak wracając do trzynastki, zauważcie że 13 marca Oli trafił pod respirator. Aż się boję kuźwa maja. To tak drogą wtrącenia.

O ileż 13 kwietnia byłam w stanie funkcjonować własnym prywatnym organizmem, tak kolejne dni przynosiły mi tylko świadomość, że powinnam odrąbać sobie nie tylko głowę, ale i większą część ciała póki jeszcze byłam w stanie utrzymać w ręku nóż, siekierę, tasak or łyżeczkę.

Taka przypadłość jest w mojej rodzinie, że się rodzą dysfunkcyjne jednostki, które w naturalnych warunkach by nie przetrwały, ale jako że odsunięty darwinizm i postęp medycyny, to się jakoś utrzymały na powierzchni i żyją.

Mówię tu o mnie i o mojej siostrze aktualnie, ale sprawa jest znacznie szersza, a jej korzenie sięgają głęboko.

Moja siostra - epilepsja lekooporna, bo dlaczego cholera nielekooporna, nie? Do tego cysty na szyszynce, a jako że to pakiet powiększony, to czasem jak wywali ALAT-em i ASPAT-em w kosmos, to się kończy skala i zaczynają się problemy pod tytułem wątroby marskość. Zgodność tkankową ma z siostrą, mną czyli, także ja mogę oddać kawałek wątróbki gratis po promocji, tylko że problem się rodzi taki, że lekarze nie chcą przeszczepiać narządów osobom na silnych lekach, bo się te narządy za szybko zużywają, także generalnie wesoło. Każdy atak to nowa przygoda. Zachłyśnięcia na przykład i bezdechy.

Ja - pierworodna ze związku, który nigdy nie powinien był powstać. Skala 10/10 Apgar, ale siostra też miała 10/10, a była sina jak śliwka jak się wydobyła, więc tym bym się nie sugerowała. 
Częste zwiechy w wieku nastoletnim, więc do lekarza na mózgu badanie, bo na pewno też padaczka. Się okazuje, że nie, bo jednak wada słuchu. Wrodzona albo w wyniku uszkodzenia, więc niewykluczone, że komuś ze śliskiego kocyka wypadłam, tylko się nie chce teraz przyznać. Obstawiałabym ojca, bo to jest talent, co sobie kątówką potrafił upitolić paluszki w liczbie trzy - autentyk, teraz ma przyszyte i się nie zginają. 
Wracając do mojego przypadku. Okazuje się, że dzieciak ogólnie to jest normalny tak trochę, a głowę to przekrzywia, bo łapie ostrość dźwięku, a nie dlatego, że upośledzony. Dlatego też czasem nie odpowiada na pytania i jest spowolniony jakiś, pół życia na prędkości 0,5 jedzie, bo zwyczajnie niedosłyszy. 
Inżynierem w przyszłości został, więc coś tam jednak w baniaku się tłukło.
Do lekarza. 
Lekarz określa, że do mózgu młodej samicy dociera tak 60% tego co powinno i stwierdza: no może się pogarszać, ale nie musi.
Polecam.
Okazuje się, że samica słyszy nie najgorzej, tylko czasem musi patrzeć na twarzoczaszkę rozmówcy, żeby ogarnąć co zostało powiedziane. Spoko, będzie żyć, taki mały spoiler.
Samica miewa problemy z uszami, częste zapalenia, bóle głowy etc. Dnia pewnego ledwo dociera do domu ze szkoły, w uszach słysząc przeraźliwy pisk, a potem głuchnąc całkowicie na kilka minut. Pełna dezorientacja. Co jest, gdzie jest, dlaczego jest. Lat 7 samica ma pierwszy atak głuchoty, przerażona jest, myśli że umrze. Z wiekiem się przyzwyczaja, akcje z odbiorem sygnału ze stacji kosmicznej stają się rzadsze, wszystko ładnie, wszystko pięknie.
Samica żyje dalej ze świadomością, że kiedyś jej mózg wypłynie tymi dysfunkcyjnymi uszami i się skończy, ale nie ma na to wpływu, także okejka. Nastawia się na to, że pewnego dnia się obudzi i już nigdy nie usłyszy budzika. Z jednej strony piękne, z drugiej drastyczne, bo ktoś ją będzie musiał budzić wiadrem zimnej wody, więc przykro. Między innymi dlatego często opóźnia wstawanie, bo kurna nie słyszy tego drącego japę budzika, który słyszy od piętnastu minut pół bloku, plus do tego jest leniwą bułą i nie ma siły do niego sięgnąć ręką. Samica się zaczyna uczyć migowego, bo jej się kiedyś może przydać jak tak dalej pójdzie i się będzie porozumiewać mową dłoni. Przynajmniej nie będzie musiała słuchać tego cyrku, który się teraz w sejmie odpierdziela. Zwykle nie jestem polityczna, ale dzisiaj jestem, ponieważ powody.

Mając to na uwadze idźmy dalej.

Od 13 kwietnia począwszy, na... dzisiaj jest który? 20 kwietnia zakończywszy, samica rodzaju ludzkiego leży plackiem w łóżku z agresywnym bólem głowy i szyi z jakiegoś powodu, mdłościami i brakiem chęci do życia, haftując do miski.

Ja wiem, że to nie jest kolorowa sytuacja, ale dla mnie była kolorowa mocno, z przewagą czerwonego, ponieważ z powodu braku asortymentu, organizm zdecydował się na fontannę z krwi. Próbując nie urodzić ustami własnych narządów, łapałam ostrość dźwięku i traciłam ją naprzemiennie.
Bywa tak w życiu, tak w życiu bywa.
Czasem jest kotlecik, a czasem jest ryba.

A propos, pizzę bym zjadła, ale mniejsza. Taką z ananasem, pycha.

Jak ktoś jest na grupie to się dowiedział, że postów nie będzie, a jak go nie ma, to się nie dowiedział i było to dla niego niespodzianką.
W związku z tym, że było to dla niego niespodzianką, postanowił się wypowiedzieć, dopytać, wyrazić swoją opinię. Ergo, dostałam sporo wiadomości odnośnie zaistniałej sytuacji, ale odczytałam je teraz, kiedy wróciłam, dzień dobry, więc lecimy.

"Postów dlaczego nie ma, dlaczego nie ma postów?"

Odpowiem pytaniem na pytanie. Jak Thor postanowi przybić swoim młotem piątkę z Twoją czaszką, to pierwsze o czym pomyślisz to "O Bożenko w bekonie, postu nie dodałem, szybko, gdzie moja klawiatura"? Jak tak to gratuluję. Dostajesz medal z ziemniaka.

Ja wiem, że to jest druga tygodniowa przerwa w tym roku, ale no definitywnie ktoś popyla w Jumanji i ja mam nadzieję, że szybko przestanie, bo mi się cierpliwość kończy, a jak się spokojnemu i opanowanemu na co dzień człowiekowi kończy cierpliwość, to się zaczynają dziać rzeczy straszne.
Ja ostrzegam.

"Może by tak ruszyć dupsko i utrzymać regularność publikowania"

A może, do jasnego wafla na Nutelli, nie? Coś Ci powiem, powiem Ci coś. Słuchasz mnie? To słuchaj, uważaj.
Jestem adminem zarówno bloga jak i grupy. Stukam sobie w klawiaturę dlatego, że chcę, a nie dlatego, że muszę. Nie jest to moja praca, jest to moje hobby i jak pewnego pięknego dnia stwierdzę, że mnie to hobby już nie rajcuje i przejdę na destrukcyjną stronę mocy, to zrobię dwa kliknięcia i się spotkasz z komunikatem "ta strona nie istnieje". To nie jest groźba, to jest prawda czystsza niż spirytus.

Jestem bardzo wdzięczna za odbiór, za poświęcony czas i za czytanie tego, co tutaj wyprodukuję, ale jak umieram, to umieram i nic nie poradzisz.

"Przejechał Cię w końcu tramwaj, że nie piszesz?"

Ze smutną nowiną zmierzam strudzony wędrowcze, iż w moim mieście nie ma tramwai, tramwajów. Chyba obie formy są poprawne. W każdym razie nie ma autobusów na prąd. Możesz mnie nie lubić, ale oszczędź tramwaje. Ludzie czymś muszą dojeżdżać do pracy. 
Pamiętaj, że nawet jak ogłuchnę, to Ci wygarnę. Nauczę się migać "kij Ci w żyć". Będziesz myślał, że tańczę, a ja tu będę obrażać wulgarnie i kunsztownie. Można też zawsze zastosować język uniwersalny i wypionować środkowy palec dłoni w oznace podziękowań za troskę.
Mada faka fą cwaniaczku. 

"Z czym pijasz herbatę?"

Z cytryną. I miodem jak jest. I wódką, bo wewnętrznie też się trzeba odkazić, pamiętajcie, że koro... ten, którego imienia nie wolno wymawiać czyha ← teraz to w szoku jestem, że to się pisze przez samo "h", człowiek to się jednak uczy całe życie. E-learning wersja premium.

Coś Wam powiem tak w sekrecie, że piszę ten post o 4:43. 


Macie dowód, nie kłamię. 
O 8 mam wykład, potem projekt, potem wykład, język obcy, wykład i ni cholery nie będę wiedziała co się dzieje, ani do jakiej czasoprzestrzeni mnie przeniosło za kilka godzin, ale piszę ten post teraz. 
Zobaczcie jak ja Was muszę kuźwa kochać.

Nie spałam od tygodnia właściwie i to widać. Zaczyna mi się druga twarz żłobić pod oczami, a powieki mam w kolorze purpura-mięta i to bez malowania. Ale się jutro wykładowcy ucieszą jak mnie ujrzą, o złoty krakersie. Mam nadzieję, że któreś zemdleje i odwołają zajęcia, to się kimnę na poręczy krzesła chwilę.

Jak się teraz zlękłam. Drukarka się postanowiła czyścić o 5 nad ranem, skubana. A mówią, że tylko ludzie potrafią być psychopatami, a tu proszę. 
Zemsta maszyn. To za drukowanie tych wszystkich notatek. Też bym była wkurzona. Walniemy sobie po drinku z tuszu kolor magenta i będzie cacy, miłość i pokój.

Jakie to jest niesamowite uczucie jak coś was beztrosko napierdziela od tygodnia tak, że na czworaka do łazienki dochodzicie i włosami to się właściwie w sedesie pluskacie, a potem nagle przestaje.

Tyle na dzisiaj rewelacji, widzimy się jutro, chyba że mnie jednak zabije, to wtedy nie, bo mnie tu pies dzwoni łapą, więc maska na ryj i za ojczyznę. 

Dobranoc. Dzień dobry.


3 komentarze:

  1. Ech, z ananasem?
    A ogólnie, to szybkiego powrotu do normy, bo normalności to jak próbowałem szukać, to za mną zaczęło podążać dwóch krępych chłopców z kaftanem bezpieczeństwa.
    Wyminąłem ich pomiędzy polem do krykieta a drzewem na którym siedział ponury kruk patrzący na walające się przy korzeniach butelki i mruczący "Nigdy Więcej"

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że Ci przeszło i jesteś... tak, po prostu :D

    OdpowiedzUsuń