Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 13 września 2017

Psia poducha

Mam ten komfort, że w łóżku śpię sama. Nie wszyscy jednak ten fakt chcą zaakceptować.
Myślę, że sytuacja będzie znana przynajmniej niektórym z Was.
Przebudzam się w nocy. Trochę mi za chłodno, więc szukam na oślep krańca kołdry która zrolowała się gdzieś w nogach. Podczas omacywania łóżka natrafiam ręką na futro. Pod futrem ciepła, oddychająca masa, udająca poduszkę. Dziwne, wyraźnie pamiętam że zasypiałam sama. Szturcham tłuszczyk pochrapującego potwora:
- Przepraszam, Pani jest tu nielegalnie –
Zero reakcji.
- Halo? –
Nic.
- Proszę opuścić pokład –
W odpowiedzi otrzymałam tylko sapnięcie, więc zaczęłam intensywniej tarmosić psie zwłoki, które mi zaległy na metrażu.
- Morfina złaź. Masz swoje łóżko. –
Nie doczekałam się reakcji, więc postanowiłam zwodować morświna na dół. (Pies ma legowisko przy moim łóżku). W tym celu musiałam przytulić 30 kilo nieużytku i odpychając się od ściany nogami, powoli przesuwać się z ładunkiem na kraniec łóżka. W trakcie tej czynności opór obiektu przybrał na sile, a psi pysk odwrócił się do mnie i sprzedał liza od brody zaczynając a na czole kończąc. Aż mi wywinęło gałki oczne na lewą stronę.
- Morfina nie przekonasz mnie. Wiesz co to przestrzeń osobista? –
Przez te 5 lat posiadania czworonoga przekonałam się już, że można mieć albo przestrzeń osobistą albo psa ale nie jedno i drugie.
Usłyszałam:
- Muemuemu – i pies widząc swoją przegraną postanowił z godnością zejść na legowisko dobrowolnie. Zasnęłam ponownie, jednak po pewnym czasie obudził mnie brak tlenu. Coś leżało mi na twarzy, skutecznie mnie podduszając. Udało mi się uwolnić nos spod ciężaru psiego pyska i zaczerpnąć powietrza. Futrzany zamachowiec widząc że się obudziłam zamerdał i ponownie postanowił podzielić się ze mną swoją śliną. Buziak nie był w stanie przekonać mnie do zmiany zdania. Pies wyrażając swoje niezadowolenie symfonią fuknięć wrócił na legowisko. W ramach kompromisu dostała moją bezwładną rękę, zwisającą z krańca łóżka.

O dziwo to zaspokoiło jej potrzebę kontaktu do rana ale ręka musiała mieć chociaż minimalny kontakt z jej głową. Inaczej się nie liczyło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz