Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 8 września 2017

Morfi panda

Mój pies w poprzednim wcieleniu był pandą. Mam co do tego pewność. Ktokolwiek widział te biało-czarne, puchate miśki (zwłaszcza młode) ten wie że stanowią zagrożenie same dla siebie. Są przeuroczo nieporadne. Spadają z piłek, przewracają się o własne małe, pulchne łapki, potrafią się wystraszyć swojego odbicia w tafli wody. Widziałam nawet jak mała panda chciała przestraszyć kawałek bambusa, który zwisał w kierunku innym niż reszta. Jak już macie wgląd o czym mówię, to teraz przenieście to na psa.
Psu na łóżku pozwalam spać tylko w określonych sytuacjach, na co dzień śpi w legowisku. Czasem jednak trzeba je wyprać i wtedy zwierz nocuje u mnie. Niekontrolowane pozycje to u niej norma, Czasem mam wrażenie, że ćwiczy jogę przez sen. Śpiąc na łóżku stanowi jednak zagrożenie dla swojego życia.
Pracowałam przy komputerze, podczas gdy pies z łapami na ścianie, rozwalony w poprzek łóżka śnił o czymś związanym z jedzeniem, bo ogon chodził jak wiatraczek a z suczy wydobywało się głośne : „mlem-mlem”, oraz sporadycznie „mlamu-mu”. Nie chciałam jej zakłócać snu, więc założyłam słuchawki żeby się odciąć od jej gadulstwa. Minęło kilkanaście minut, kiedy usłyszałam obok siebie pacnięcie o ziemię. To była przednia połowa Morfiny, która zsunęła się z łóżka na podłogę (tylnia połowa wciąż leżała na łóżku ale podążała powoli za przednią). Pomijając fakt, że pies się nie zbudził, to dalej wydawał z siebie pieśń swego ludu. Dźwignęłam cielsko z powrotem na łóżko i odsunęłam je od krawędzi. To niewiele dało, po 15 minutach łeb psa ponownie zwisał, łapy właśnie dawały solo na fortepianie, a z pychola wydobywało się „nom-nom”. Próba budzenia jej nic by nie dała, więc poprawiłam ją ponownie i położyłam rękę na jej głowie, żeby wiedzieć kiedy znowu wybierze się na przechadzkę. Chwilę potem pies zaczął lizać moją rękę przez sen, a zaraz później próbował skonsumować moje palce. Obudziła się w trakcie tej czynności, usiadła i spojrzała na mnie najbardziej obarczającym spojrzeniem jakie w życiu widziałam. To spojrzenie mówiło „przepraszam, co Twoja ręka robiła w moim pysku i gdzie ten kurczak którego właśnie ogryzałam”. Suka odwróciła się tyłem do mnie i umościła się w kącie łóżka z głośnym sapnięciem dezaprobaty. Przez następne kilka godzin scenariusz był mniej więcej ten sam, więc poukładałam poduszki na krawędzi, żeby zrobić z nich barykadę i wyszłam do łazienki. Kiedy wróciłam poduszki leżały na podłodze, a na nich dla odmiany tyłek Morfiny. Przednie łapy wraz z głową wciąż spoczywały na łóżku. Patrząc na to miałam wizję z „Króla lwa”, kiedy Mufasa wisiał na skale. Poddałam się. Położyłam poduszki na ziemi i zsunęłam tam resztę psa. Usłyszałam „abfffumuemue”, kiedy pies się ocknął i obrażona że ją dotykam i przeszkadzam w spaniu wgramoliła się z powrotem na łóżko.
Nie muszę wspominać jak wyglądało dzielenie z nią łoża, bo to już każdy jest w stanie sam sobie wyobrazić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz