Podczas przesypywania kostek lodu z pojemnika do dzbanka jedna kosteczka wybrała się w podróż, opuszczając swoich sześciennych braci i postanowiła pozwiedzać kuchnię. Ruchem ślizgowym sunęła po podłodze aż nie natrafiła na kudłaty filar znajdujący się w pobliżu lodówki. Filar schylił się, powąchał kosteczkę i spojrzał na mnie. Skoro lód i tak spadł na podłogę nie widziałam przeciwwskazań żeby Morfina się nim poczęstowała. Uszczęśliwiony zwierz zamerdał i kosteczka zniknęła w czeluściach paszczy puchatej bestii. W normalnej sytuacji nie zobaczyłaby już światła dziennego, ale Świnek zdecydował, że na razie nie ma ochoty na deser więc odłoży go sobie na legowisko i wróci do niego kiedy już wyżebrze w kuchni trochę dobroci. Kostka lodu została więc wypluta na poduchę i zostawiona "na później". Biedny pies nie miał pojęcia o właściwościach fizycznych lodu ani o tym, że nie pozostaje on w stałym stanie skupienia na długo więc kiedy wrócił mocno się zdziwił. Wata cukrowa ze smutną miną biegała po całym domu i próbowała wywęszyć zgubę, obrzucając mnie pełnym wyrzutu spojrzeniem. Zupełnie jakbym to ja zabrała zachomikowany lód i zostawiła na jej poduszce mokrą plamę. Obwąchiwała miejsce w którym zostawiła kostkę tak długo, że poduszka wyschła od powietrza wydmuchiwanego przez psie nozdrza. Kiedy poszukiwania nie przyniosły rezultatów pies przyszedł do mnie, położył łeb na kolanach i westchnął ciężko. Ktoś jej buchnął lód który sobie odłożyła. W jej oczach widziałam tyle pytań. Dlaczego ktoś to zrobił? Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Czy kosteczka jeszcze kiedyś wróci?
Tyle smutku z powodu zwykłej kostki lodu, która nie wytrwała próby czasu.
Pełna depresja.
Byłam zmuszona dać jej kolejną kostkę z zamrażarki tylko dlatego, że nie mogłam znieść jej udręczonego spojrzenia. Puchatek uradowany, że kosteczka się odnalazła (jak ona przeszła sama do tej dziwnej zimnej szafy?) zabrała ją i zaczęła memlać na miejscu. Podejrzewam, że bała się ponownego zniknięcia kwadratowej wody w magicznych okolicznościach, które nie były dla niej jasne.
Najważniejsze, że kostka przestała się ukrywać i dała się zjeść.
Niedobra kostka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz