Wchodzę do środka, siadam obok oczyszczacza powietrza i czekam na swoją kolej. Dzieci płaczą, dorośli gonią je po poczekalni, a pielęgniarki próbują wytłumaczyć matkom, że bąble po testach są normalne i powinny występować.
Lekarz mnie woła, więc wciskam się do gabinetu.
- Dzień dobry i jak tam?
- Nie jest źle.
- Mhm, a tak szczerze? Jakie jest nasilenie kataru?
- Nie narzekam, oddychać nie mogę tylko w nocy.
- ...
- Kiedyś nie mogłam nawet i w dzień, więc chyba jest poprawa.
- Przyjmuje pani jakieś leki?
- Obecnie nie.
- Ma pani zwierzęta?
- Mam.
- Jakie?
- Pies i trzy szczury.
- Dobrze pamiętam, że na ostatniej wizycie był tylko pies?
- Dobrze pan pamięta.
- No cóż, nie będę po raz kolejny powtarzał, że w pani przypadku większa ilość alergenów nie jest wskazana, ponieważ i tak nie zmieni pani zdania, racja?
- Racja.
- Może się pani nabawić astmy.
- Panie doktorze zwierzęta na mnie nie działają. To z pyłkami mam problem.
- Nawet jeśli nie uczulają panią wydzieliny i zadrapania, to w futrze zwierząt jest pełno roztoczy.
- Byłam odczulana na roztocza, pamięta pan?
- To nie znaczy, że alergia zniknęła, została tylko stłumiona.
- Została stłumiona dobrze, przeszkadzają mi pyłki.
- Największą alergię miała pani na koty.
- Nie mam kotów.
- Przebywa pani z kotami?
- Nie.
- Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, a panią szczerość.
- Może troszkę... Ale jak tylko jest źle to odchodzę.
- Powiedzmy, że wierzę. Proszę pokazać ręce.
- Ok.
- Zadrapania.
- Zdarza się, ale bąbli nie ma. Nic mnie nie swędzi.
- Jakieś inne objawy oprócz zatkania nosa?
- Łzawią mi oczy strasznie, można coś z tym zrobić?
- Kiedy zwłaszcza?
- Jak koszą trawę. Wtedy płaczę cały dzień jakbym sobie gałki cebulą natarła.
- Przepiszę coś pani.
- Super.
- Proszę się zgłosić jeśli objawy by się nasiliły, a jak nie to na jesieni.
- Jasne.
- Planuje pani więcej zwierząt?
- Planować nie planuję, ale szczurów też nie planowałam teraz posiadać.
- Proszę dezynfekować ręce po zabawie ze zwierzętami.
- Ale ja właściwie cały czas któregoś dotykam. Poważnie na nie nie reaguję, zdaje się, że się odczuliłam.
- To się zdarza, ale bardzo rzadko. W większości przypadków alergia się pogłębia i powoduje przykre konsekwencje.
- No to ja chyba jestem tym rzadkim przypadkiem.
- Powtórzymy na jesień testy i zobaczymy jak rzadkim.
- Ok.
- Ciężko się z panią współpracuje. Jakby mówić diabetykowi żeby nie jadł słodkiego, a on był cukiernikiem.
- Panie doktorze można mi odebrać jedzenie, wodę i dostęp do światła, ale nie zwierzęta.
- Dobra. Brać leki i dzwonić jak się pogorszy.
- Jasne, miłego dnia.
Wychodzę z gabinetu i manewruję między kaszlącymi gnomami z receptą w dłoni. Rozumiem zmartwienie lekarza, ale jakbym miała przedstawić moje położenie w tej sytuacji, to najlepiej zobrazowałby to ten mem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz