Wiecie, nie mam nic do psów spuszczonych ze smyczy i chodzących luzem. To ich właściciele bardziej mnie przerażają.
Szliśmy z Morfiną (na smyczy) trawnikiem i każda z nas zajęta była sobą. Ja sprawdzałam wiadomości w telefonie, ona odczytywała właśnie maila zostawionego przez innego psa na pobliskich krzakach, kiedy podbiegł do nas Maltańczyk.
Spojrzałam tylko na obwąchujące się psy i wróciłam do telefonu.
Wtedy usłyszałam jak z kobiety oddalonej od nas o ładny kawałek, wydobył się nieokreślony dźwięk, przypominający wiertarkę udarową i z histerią zawołała:
- Aaaaaa! Ona ma cieczkę! -
Pomyślałam, no spoko. Dzięki za info.
Kobieta jednak kontynuowała:
- Ona ma cieczkę! Niech Pani trzyma psa -
Spojrzałam na babeczkę, która gnała do nas trawnikiem najszybciej jak tylko mogła. To znaczy tak mi się wydaje, bo była zadyszana chociaż jej nogi niespecjalnie odrywały się od ziemi.
- To też jest suka - odpowiedziałam, żeby laska zaraz nie dostała zawału, że mój pies 30 kg zgwałci jej psa 5 kg. (To się zdarza, ja wiem)
Zamiast jednak uspokoić się kobieta zbladła i przyspieszyła, mamrocząc do siebie "Jezu, Jezusie".
- One się zaraz pogryzą! Przecież to dwie suki, niech Pani trzyma swoją bo jak ją złapie w zęby to nic z mojej nie zostanie! Jezus Maria! -
Spojrzałam na psy.
Morfina leżała na boku i merdała ogonem, a biała kulka obwąchiwała jej uszy, również merdając ogonem. Uroczość.
- Wie Pani co, chyba nie specjalnie mają zamiar się gryźć -
Kobieta w końcu dopadła do swojej suki i podniosła ją na ręce, robiąc sobie z niej gustowny szaliczek.
- No niewiele brakowało! Matko jak się wystraszyłam -
- Może jak suka ma cieczkę to wartałoby ją mieć na smyczy jednak. Tak będzie bezpieczniej -
Kobieta chyba poczuła się urażona faktem, że śmiem zwracać jej uwagę bo odpowiedziała:
- A takie wielkie bydle to wartałoby mieć w kagańcu -
Nie miałam ochoty dyskutować już w temacie tego, że to jej pies do nas podbiegł ani tego, że oba były przyjaźnie nastawione i tylko się wąchały, więc wiedząc że laska i tak nie zobaczy swojej winy odpowiedziałam:
- No tak, przecież o mały włos nie odgryzła jej głowy -
Rozeszliśmy się każda w swoją stronę, chociaż mała kulka dalej puszczona była luzem mimo posiadania przez jej właścicielkę smyczy.
Inteligencja paruje chyba z upałem i ucieka do atmosfery, bo nie wiem jak to inaczej wyjaśnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz