Wracam z zakupów. Na chodniku mijam dwie starsze panie, intensywnie o czymś rozprawiające na środku przejścia. Wokół kobiet biegają luzem dwa, niewielkie psy. Jednym z nich jest mocno przekarmiony Jamnik, a drugim bukiet ras w różowych szeleczkach. Oba słodziaki rzeźbią fosę wokół swoich właścicielek, które mimo wymijających ich w pośpiechu ludzi nie raczą przesunąć się nieco w bok, żeby upłynnić ruch chodnika. Zza rogu wyłania się kobieta z psem na smyczy. Zwierzak wygląda na miks Owczarka.
Poprawiając siatki przypadkiem podsłuchuję kawałek rozmowy starszych pań.
- Ja to tym dużym psom nie ufam wcale. Nigdy nie wiadomo co im do głowy przyjdzie - rzecze jedna z kobiet.
- Bo to od wilka pochodzi, to wiesz? - odpowiada natychmiast druga.
Jak dobrze mądrych posłuchać...
Panie, gestykulując zawzięcie próbują przekonać siebie nawzajem jak niebezpieczne i nieposkromione potrafią być psy powyżej kolana. Owczarkowate idzie grzecznie przy nodze, podczas gdy właścicielka odwraca jego uwagę i odgradza go ciałem od rozmawiających kobiet.
Małe i gniewne w różowych szelkach z warkotem kosiarki rzuca się do nóg większego psa. Miłość do ciastek na krótkich nóżkach orientuje się w sytuacji i również dołącza do szarży koleżanki, mimo że oba psy nie sięgają większemu psu powyżej uda.
- Kapsel *gwizd* *gwizd* Kapsel! Do mnie Kapsel - zdziera gardło starsza pani, przerywając rozmowę z koleżanką.
- Fili! Zostaw pieska, Fili! - dołącza druga.
Ani Kapsel ani Fili nic sobie jednak nie robią z nawoływań i pogwizdywań. One mają misję. Muszą otoczyć i zatłuc smoka i uwolnić księżniczkę na drugim końcu smyczy. Waleczny duch w małym ciałku nakazuje im walczyć.
Właścicielka Owczarka po tuningu stara się jak może żeby skoncentrować na sobie psa, ale małe podgryzacze nie ułatwiają zadania. W końcu smok nie wytrzymuje i odwarkuje maluchom, odganiając je uzębionym pyskiem od swoich nóg.
Starsze panie wpadają w panikę. Magicznie w ich rękach pojawiają się smycze. Ciumkając i gwiżdżąc próbują złapać swoje futrzane pociechy, które wchodzą w drugie stadium wściekłości. Paróweczek zostaje pochwycony pierwszy. Krótkie nóżki i wypchany bojlerek nie pozwalają mu na ucieczkę. Bukiet ras walczy dalej i niebezpiecznie blisko podbiega do warczącej coraz głośniej paszczy. W końcu udaje się pochwycić również księżniczkę w różu i panie niosąc małe traktorki wracają na miejsce docelowe, znajdujące się na środku chodnika. Właścicielka Owczarkowatego uspokaja psa, poprawia smycz w dłoni i idzie dalej. Pies odwraca się za siebie, ale po chwili odpuszcza i drepcze przy nodze swojej pani. Małe gniewne nie odpuszczają, dopóki smok nie zniknie im całkowicie z oczu. Tym razem się nie udało. Właścicielki puszczają swoje psiaki na ziemię i oswobadzają je ze smyczy.
- Mówiłam pani, nie ma co ufać dużym psom - odzywa się zmachana niewiasta, obserwując swoją węszącą księżniczkę.
- Z nimi nigdy nie wiadomo - potwierdza właścicielka paróweczki, po czym wracają do przerwanej brutalnie rozmowy.
¯\_(ツ)_/¯
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz