Od jakiegoś czasu w naszej okolicy
wymieniane są rury wodociągowe, w związku z czym całe podwórko wygląda jak tor
przeszkód. Nad wykopami znajdują się mostki, żeby ludzie nie wpadali w
półtorametrowe rozpadliny. Teren wokół dziur zabezpieczony jest taśmą, jednak
kiedy pracują tam robotnicy taśma jest zrywana.
Kilka metrów dalej, na jedynej
nierozkopanej jeszcze przestrzeni rzucałam psu patyki. Niestety w przypływie
radości rozpędzona suka nie zauważyła odsłoniętej wyrwy i wpadła w nią razem ze
swoim patykiem. W środku znajdował się człowiek, który pracował nad złączeniami
i lekko zdziwiony rozejrzał się w poszukiwaniu właściciela cielaka. Podbiegłam
na miejsca a Pan był na tyle uprzejmy że pomógł wydostać się z dziury małej
ciapie. Kiedy właśnie rozpływałam się w podziękach i przeprosinach Morfina
stwierdziła że ma już dość patyczków, buchnęła czapkę robotnikowi który
wyciągnął ją z wykopu i poczęła uciekać z nią przed siebie z wyrazem wielkiego
zadowolenia na pysku. Koledzy a równocześnie współpracownicy mężczyzny
pokładali się ze śmiechu… podejrzewam że bardziej ze mnie próbującej odebrać
zdobycz rozbieganemu psu. Czapka ostatecznie została zwrócona, a ja ponownie
zostałam zmuszona do przeprosin… ale co się nabiegałam to moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz