Postanowiliśmy z Morfinem
wykorzystać ostatnie chwile ciepła, więc rozsiadłyśmy się wygodnie na ławce w
parku. Obok nas siedział wysoki mężczyzna, do którego chwilę później podbiegła
na oko dziesięcioletnia dziewczynka z plecakiem. Ojciec (lub też brat ale
raczej ojciec) zaczął małą wypytywać co tam w szkole i czy ma coś zadane oraz
jak bardzo jest głodna. Typowa rozmowa z dzieckiem. Chodnikiem w tym czasie
przechodziła pewna przysadzista dama z Cocker Spanielem na smyczy (budowy
swojej pańci), który ledwo człapał łapkami. Podeszli do nas, jako że psiak
chciał się obwąchać z merdającą już suką. Właścicielka brązowej kulki
podsłuchała fragment rozmowy ojca z córką który brzmiał mniej więcej:
- Lubisz tą Martynkę? –
- Nie –
- Ale dlaczego? Fajna przecież
jest, ciekawa –
- Ale strasznie gruba, zajmie mi
dużo czasu, za gruba jest –
Ojciec uśmiechnął się do dziecka
ale do akcji przeszła Dama z Cockerem, która zmieniła kolor na twarzy na ciemną
purpurę i zbierając w sobie wszelkie pokłady wściekłości zaczęła atakować ojca.
- Jak Panu nie wstyd! Tak wychować
dziecko, zupełny brak tolerancji! To co z tego jak ktoś jest troszkę mocniej
zbudowany! Wstyd i za Pana i za dziecko, trzeba ją edukować a nie tylko
przytakiwać, potem inne dzieci są odpychane! -
Cały ten wywód przeprowadziła na
jednym wdechu, myślę że stąd też ten kolor na twarzy. Dziewczynka była równie
zaskoczona jak jej ojciec, który zdążył wpaść kobiecie w słowo i wytłumaczyć
łagodnym głosem:
- Ale… my rozmawiamy o książce.
Taka seria jest… opowiadań o dziewczynce. Martynka –
Kobieta wydała z siebie kilka
samogłosek i odeszła, ciągnąc za sobą zasapanego psa. Dziewczynka spojrzała w
oczy mężczyzny i spytała:
- Ale o co tej Pani chodziło?
Martynka na prawdę jest gruba, ma chyba ze 100 stron! –
- Ta Pani nas źle zrozumiała –
Lekcja na dziś: Nie podsłuchuj i
nie wtrącaj się do rozmowy jeśli nie znasz jej przebiegu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz