Poczekalnia weterynaryjna. Ja, transporter, szczury i olbrzymia kolejka do lekarza. Produkty spożywcze zaczynają się nudzić, więc wyciągają łapki przez otwory wentylacyjne pojemnika i żądają miziania po stopach.
- Co to za rasa? - pyta kobieta, siedząca obok mnie.
- Tak technicznie to szczury nie mają ras, tylko odmiany. To są kapturki akurat.
- Ale szczury mają rasy, ja miałam kiedyś rasowe szczury.
- Nie. Rasy to mają na przykład psy, czy koty. Szczury mają odmiany jako, że nie różnią się między sobą w sposób inny jak tylko kolorem futerka, ewentualnie rodzajem futerka, bo mogą go nie mieć wcale, albo mieć kręcone.
- Kupowałam je u hodowcy, więc byłe rasowe.
Postanawiam nie kłócić się już z kobietą i odpuszczam.
Ona jednak kontynuuje.
- Miały takie długie futro jak u Yorków.
Wait. What?
- Szczury miały długie futro?
- Tak. Jak biegały, to im się ciągnęło po ziemi.
- Ale... to może świnki morskie były, nie ma szczurów z taką odmianą futra.
- To były rasowe i były.
- Chomiczki może.
- Nie, to były szczury. Na sto procent. Przecież wiem co miałam, co się pani tu ze mną kłóci.
- Oczywiście, że są rasy szczurów - dołącza do rozmowy inna kobieta - Tak jak są rasy ptaków i wszystkiego innego.
- Właściwie to bardziej gatunki ptaków - odpowiada pierwsza z kobiet.
- Rasy są, na przykład rasy gołębi.
- To gatunki. Rasy są wtedy jak im się zmieni jedzenie na siłę, na takie, którego nie jedzą w naturze. Bo rasy to mutacje i wtedy na przykład mamy wróbla w kolorze bociana. Jakby zaczął jeść żaby.
Zastanawiam się czy kobieta żartuje, czy lubiła się bawić przy rurze wydechowej jak była mała, ale babeczka wygląda na całkowicie poważną.
- Nie ma wróbli o kolorze bociana - odpowiada druga kobieta, wyjmując mi te słowa z ust.
- Są wróble bocianie. Tylko nie w naturze, bo mówię pani, że rasy to mutacje i to człowiek musi do tego doprowadzić. Pani spojrzy na wilka, a na Mopsa na przykład.
Logika kobiety jest tak zawiła, że nawet szczury przestają na chwilę domagać się uwagi i zaczynają węszyć w powietrzu.
- Mój wujek miał papużki, co wyglądały jak wróble - przyznaje po chwili druga kobieta.
- No widzi pani. Czyli te pani, to nie są rasowe? - pyta chodząca encyklopedia, odwracając się w moją stronę.
- Nie - odpowiadam, starając się analizować dalej jej poprzednie słowa.
- No i tak trzeba było od razu, że kundelki.
- Em...
Najwyraźniej mam więc szczurze kundelki, ponieważ istnieją bocianie wróbelki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz