Normalni ludzie kiedy mają do zrobienia masę rzeczy, po prostu się za to zabierają.
Ja, kiedy mam do zrobienia masę rzeczy, wychodzę na spacer z psem by przemyśleć swoje życie, podjęte decyzje i znaleźć motywację żeby nie rzucić tym wszystkim w cholerę. Zazwyczaj długość spaceru jest wprost proporcjonalna do ilości zadań i obowiązków jakie na mnie czekają.
Podczas kiedy maszerując ze Świniakiem u boku rozmyślam nad sensownością justowania tekstu (który po takim zabiegu wszędzie się rozjeżdża i czyta się go tragicznie) natrafiam na pewien dość codzienny, jednak zaskakujący obrazek.
Dwóch mężczyzn stoi po drugiej stronie przejścia dla pieszych. Z tym, że stoi to znaczne naciągnięcie rzeczywistości. Panowie są jak krzywa wieża w Pizie. Opierają się prawu grawitacji.
Jeden z mężczyzn obniża lot i maca stokrotki - nazwijmy go ogrodnikiem.
Drugi natomiast zachwyca się architekturą słupa i usiłuje wcisnąć wielki, żółty przycisk, służący do informowania sygnalizacji świetlnej, że ma się ochotę przejść. Gość znajduje się twarzą bardzo blisko przycisku i wygląda jakby składał zamówienie w Macu.
Wygląda na to, że albo oboje dostali udaru słonecznego, albo są pod wpływem soku z Gumijagód. Postanawiam pomóc mężczyznom i wciskam guzik po ich przeciwnej stronie. Kiedy zmierzam na trawnik, do mego nosa dochodzi woń zmieszanego cydru i wódki.
Jestem studentem, znam się na tym.
Składający zamówienie przygląda się mrygającemu na czerwono guziczkowi jak jaskiniowiec który przypadkiem odkrył ogień i zwraca się do swojego kolegi który podziwia właśnie faunę i florę mikroświata na trawniku.
- Macieeej. Maciej wstawaj, bo włączyłem. Macieeej.
Maciej jest jednak zajęty. Macha na kolegę ręką i przygląda się mróweczkom. W jego głowie lektorem tej scenerii jest zapewne Krystyna Czubówna.
- Macieeej - mężczyzna szarpie ogrodnika za ramię i usiłuje przekonać go do przybrania pozycji dwunożnej.
- Neeee - wydobywa się z Macieja - Ty zabraeś! - przemawia do kolegi, patrząc mu głęboko w oczy. Co zabrał i komu zabrał już się jednak nie dowiadujemy, bo głos ze słupa oświadcza towarzystwu, że można bezpiecznie przejść na drugą stronę. Zielony ludzik ma takie samo zdanie w tym temacie.
- Maciek ku*wa zielone, chodź! - dzielny człowiek podnosi towarzysza nadprzyrodzoną mocą i razem suną przez pasy. Ramię w ramię. Idą jak torpeda. Pana Macieja ogrodnika jednak zaczyna przeważać nieco do przodu i dziób jego statku obniża lot. Kolizja jest nieunikniona. Pan Maciej po serii piruetów ląduje twarzą na jezdni, pomimo włączenia awaryjnego hamowania rękami. Jego wingman spieszy z pomocą i próbuje wznieść rannego kolegę. Będzie po tym pamiątka.
Zielony ludzik zaczyna mrugać i gaśnie po chwili, ustępując miejsca czerwonemu koledze. Wciskam ponownie guzik i na wszelki wypadek wchodzę na ulicę, przed modlącymi się na niej ofiarami procentów. Kierowcy zauważą stojącego człowieka z psem szybciej niż dwóch tarzających się na ziemi jegomościów. Szkoda by było stracić życie pod kołami w takim stanie.
Morfina z zainteresowaniem przygląda się ogrodnikowi o twarzy Wiedźmina, zaoranej asfaltem od brody po czoło i stwierdzając, że człowiek pachnie zachęcająco postanawia poszturchać go nosem. Pan Maciej przebudza się ze swojego snu księżniczki i widok puchatego łba kilka centymetrów od jego twarzy jest dla niego mocnym zastrzykiem energii. Człowiek na czterech przebiega po pasach niczym antylopa i podpierając się o kosz na śmieci usiłuje wstać. Jego przyjaciel stoi oniemiały na przejściu, przed którym zaczynają zbierać się samochody. Zauważając ponowne pojawienie się zielonego ludzika opuszcza powoli zebrę i dołącza do kolegi. Razem z Morświnem ewakuujemy się z jezdni. Misja zakończona sukcesem, panowie przeszli na drugą stronę.
Mijając wielbicieli sfermentowanych jabłek słyszę jeszcze z ust Macieja:
- Nie piję więcej. Alee nie namaawiaj mnie. Nie piję więcej. Nie. Poedziałem Ci, nie. Co ja widziałem. Nie uwierzyszsz. Widziaem, takie. Takie potwore widziaem. Tu stała, o tu.
- To Ty w domu w lustro nie patrz Maciej. Bo zobaczysz następną - uprzedza kumpel pana Macieja.
- Nie pije więcej. Nie pijeee - odpowiada człowiek skaryfikacja i razem bujają się od słupa do słupa, usiłując ogarnąć jak działa chodnik.
Morfina lekiem wzmacniającym abstynencję.
Potwierdzone info.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz