Bardziej odpowiedzialni właściciele czworonogów mogli zrobić kilka rzeczy:
- Przestać zbierać cukierki po swoich psach, co przyczyniłoby się do całkowitego zaminowania trawnika i uniemożliwiło przejście przez niego.
- Zbierać za właściciela Mopsów i zostawiać takie piękne, zapachowe pakunki na wycieraczce.
- Podkablować jegomościa do straży miejskiej (prawdopodobny brak reakcji).
- Dać za wygraną i pogodzić się z koniecznością odstawiania baletu w drodze po kasztany własnego psa.
Była też jeszcze jedna, ukryta opcja.
Mężczyzna może nie był pierwszej młodości i miał słaby wzrok, ale rekompensowała mu to pamięć. Doskonale wiedział gdzie w ostatnich dniach załatwiały się jego psy i był w stanie omijać te fragmenty zieleni tygodniami, wracając do nich, kiedy już czekolada się rozłożyła, albo została wyniesiona na czyjejś podeszwie.
Ludzie zaczęli więc skrupulatnie chodzić za Mopsami i przesuwać ich cukierki w inne miejsca. Nie naprawiało to problemu dla pozostałych, ale szanse na wdepnięcie były takie same, niezależnie od miejsca rozmieszczenia bomb-niespodzianek.
Właściciel Mopsów był nieco zdziwiony kiedy kilka razy zdarzyło mu się pomylić miejsce omijane, ale najwidoczniej uznał, że pogarsza mu się pamięć. Zamiast kupić sobie żeń-szeń, albo zaopatrzyć się w woreczki, mężczyzna zaczął fotografować miejsca zrzutki, żeby mieć pewność, że nie oszalał. Kiedy po kilku dniach zdjęcia nie pokrywały się z faktycznym położeniem czekoladek, jegomość domyślił się spisku i oświadczając wszystkim, że "Nikt nie będzie robił z niego wariata" dalej szedł w zaparte. W zaparte szli też jednak okoliczni psiarze i mężczyzna, mając dość takiej zabawy, przekalkulował sobie, że korzystniejsze będzie dla niego wykonanie dwóch skłonów, niż codzienne czyszczenie butów.
Poddał się, choć się do tego nie przyznawał.
Spytany o to, co sprawiło, że zmienił zdanie odnośnie sprzątania, mówił coś o "J*bniętych ludziach", wypuszczał z siebie powietrze jak zatrzymujący się parowóz i maszerował grzecznie do Mopsów.
Nic jednak nie trwa wiecznie i po krótkim czasie mężczyzna zaczął przejawiać ponowne problemy z pamięcią. Zapominał woreczków, albo zapominał się schylić, a kiedy już się schylał, zapominał po co.
Zdaje się, że mieszkańcy będą musieli zacząć zabawę w ukryte pisanki od nowa. Tak dla przypomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz