Miejsca przede mną w autobusie zajęte są przez dwóch małych chłopców. Berbecie są z tego przedziału wiekowego, w którym zaczynają składać słowa i jeśli się jakiegoś uczepią, to nie opuszczą go przynajmniej przez kilka godzin. Tuż nad kawalerami stoją ich rodzicielki i pilnują, żeby młodociani siedzieli na miejscu i nie biegali po autobusie.
- Sko-ru-pka - mówi jeden z gremlinów i pokazuje koledze jajko-zabawkę, które trzyma w obu rączkach, ponieważ przedmiot jest za duży, żeby ogarnąć go w jednej.
- Jaj-ko - odpowiada dumnie drugi z chłopców, na co pierwszy kręci z zaprzeczeniem głową i rzecze:
- Sko-rup-ka!
Najwidoczniej hasłem dnia jednego z nich jest dziś skorupka, a drugiego jajko. Jest to jedna z tych zabawek, które mają w środku jakiegoś zwierzaczka-niespodziankę. Chłopcy mają jednak w nosie zawartość. Ważniejsze jest gładkie opakowanie.
- Sko-ru-pka - rzecze dziecko, wskazując na szybę.
- Nie - odpowiada jego matka - to jest szyba.
- Sko-ru-pka - przytakuje młody, jakby dokładnie to samo mieli na myśli.
Skorupką okazuje się być też podłoga, buty oraz inni pasażerowie. Świat pełen jest skorupek.
- Jaj-ko - odpowiada drugi z chłopców i po chwili namysłu dodaje jeszcze - Mam!
- No, Kubuś ma jajko - potwierdza jego rodzicielka.
- Sko-rup-ka - upiera się przy swoim właściciel zabawki i dialog między chłopcami trwa w najlepsze, chociaż składa się tylko z dwóch słów.
- Bilety do kontroli - rzecze po chwili kontroler, wyłaniający się z tłumu ze swoją legitymacją na smyczy.
- Sko-rup-ka - odpowiada chłopiec i podaje mężczyźnie jajko.
- Bardzo ładna, ale ja potrzebuję biletu - uśmiecha się człowiek.
- Jaj-ko! - rzuca drugie dziecko i kontroler zostaje otoczony argumentami nie do przebicia, więc po skasowaniu biletów obu mam, przykłada czytnik do zabawki i wydaje z siebie dźwięk urządzenia.
Chłopcy odzyskują przedmiot i z uśmiechami na twarzach przyglądają się mu jak zaczarowanemu portalowi, który może zabrać ich w odległe krainy, gdyż jest magiczny.
Podaję mężczyźnie swoją kartę przejazdową i widzę, że pasażer obok mnie wyciąga dowód osobisty.
- Bez bileciku jedziemy, co? - pyta pracownik, wyciągając z kieszeni plik różowych karteczek, które pozbawiają ludzi stówki.
- Śpieszyłem się, nie zdążyłem - odpowiada młody człowiek.
- Pośpiech jest drogi proszę pana. Na miejscu, czy pocztą?
- Sko-rup-ka! - odzywa się młodzieniec i odwracając się, próbuje małymi rączkami dosięgnąć do naszych miejsc i podać swoją zabawkę człowiekowi bez biletu.
Chłopiec najwidoczniej chce podzielić się swoją przepustką z większym kolegą, ale kontroler jest nieugięty i dalej kreśli coś na różowym papierze.
- Sko-rup-ka! - odzywa się berbeć z miną mówiącą "No, co jest? Skasuj tego jajka i jedźmy dalej".
- Jaj-ko - potwierdza pasażer obok i z niedowierzaniem patrzy jak mężczyzna odchodzi do dalszej części autobusu.
- No widzisz, Twoje jajo działa tylko na Ciebie - tłumaczy chłopcu matka.
- Sko-rup-ka - poprawią ją dziecko.
- Jajko w skorupce - rzecze kobieta i gremliny spoglądają na siebie, jakby zostały przed nimi odkryte nowe pokłady wiedzy. Takiego combo się nie spodziewali.
Kilka przystanków dalej dzieci i ich matki opuszczają autobus, ale tuż przed wyjściem mały właściciel zabawki zatrzymuje się i wskazuje na kasownik.
Kobieta zabiera jajko, przykłada je do kasownika, udaje titnięcie i cała czwórka z zadowoleniem opuszcza pojazd.
Chciałabym, żeby moje życie było ponownie tak proste i oczywiste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz