Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 1 grudnia 2020

Golden to stan umysłu

Mam dość wysokie łóżko na stelażu, pod którym składuję transportery, ręczniki dla zwierząt i aktualnie nieużywane szczurze mebelki. Tuż obok niego znajduje się legowisko Morfiny, na którym śpi ona od wielkiego święta, ponieważ przez większość czasu jest jej po prostu za ciepło i zdecydowanie preferuje kuchenne kafelki.

Dzisiejszej nocy (technicznie czwarta rano to dla mnie środek nocy) usłyszałam psi pisk, więc kierowana instynktem matki zerwałam się z łóżka i ruszyłam na zwiad pomieszczeń, rozglądając się za skomlącym kłakiem. Przeszłam przez pokój przechodni, korytarz i kuchnię, zajrzałam nawet do zamkniętej łazienki, na wypadek, gdyby włosiane nauczyło się przechodzić przez portale, ale psa nigdzie nie było. Lekko spanikowana zaczęłam więc nawoływać. Odpowiedział mi zduszony pisk, dochodzący z mojego pokoju. Pustego pokoju. Dość trudno przeoczyć trzydzieści kilogramów zwierza na sześciu metrach kwadratowych, więc wytężyłam wzrok i odnalazłam łapę, wystającą spod mojego łóżka. Kiedy się schyliłam, ujrzałam najbardziej umęczony wyraz psiego pyska, jaki w życiu widziałam. Ten wzrok przepełniony był oburzeniem i pretensją oraz jasnym przekazem "utkłam, pomóż". Morfinie udało się wypełznąć z pułapki dopiero po podniesieniu rusztowania. Nie wiem ile tam leżała ani jak się tam dostała, ale zdegustowana blond ninja zażądała spaceru, mimo że zdawała sobie sprawę, iż na zewnątrz temperatura odpowiadała tej na Alasce. Zupełnie jakbym to ja wcisnęła ją tam specjalnie podczas jej niewinnego snu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz