W sklepie zoologicznym mężczyzna ze szczeniakiem na rękach zakupuje wyprawkę.
- Karmę jeszcze potrzebuję
- Polecam Royal Canin - odpowiada natychmiast sprzedawca, który mutację przeszedł maksymalnie kilka lat temu.
- A macie Acanę, albo Orijena?
- Nie ma na stanie, można zamówić, ale polecam Royala
- A Brit chociaż? Macie Brit? - nie poddaje się kupujący i widać, że wie czego szuka.
- Dla szczeniąt akurat nie mamy, ale mamy Royala
- Co pan z tym Royalem w kółko i w kółko, przecież to wcale nie jest taka dobra karma, zna pan skład?
- Tak, znam
- I mimo to pan poleca?
Młodzieniec przy kasie wzdycha i odpowiada z rezygnacją:
- Ja to muszę polecać, bo mnie inaczej wywalą. Pan myśli, że ja nie wiem co jest lepsze, ale co z tego?
- To wbrew sumieniu pan to poleca? Dobrze, że nie Pedigree.
- Sumieniem się nie najem. Etyka zawodowa to jedno, a to co chce szef to drugie. Mam jeszcze zamiar polecić panu przysmaki na bazie zbóż i szelki, które nie nadają się na młodego psa, bo zniszczą mu łopatki.
- Dobrze wiedzieć.
- Jako, że jest pan opornym klientem, muszę ulec. To co zamawiać Acanę, czy Orijena? - pyta z uśmiechem sprzedawca.
- Daj pan Orijena.
A ja chciałam składać tam CV...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz