Słyszę głos kobiety wychylającej się z parteru:
- Pani mi idzie z tym psem od tych krzaków! -
Oho. Naczytałam się już o takich przypadkach, sama niejednokrotnie się spotkałam z czynnymi obrońcami kwiecia i zieloności przed psim moczem, więc nawet nie wiem czemu postanowiłam się tłumaczyć:
- To jest suka, ona nie sika na krzaki, nie znaczy terenu i... -
- Co mnie obchodzi jak sika, ślini się na krzaki! -
Szybkie spojrzenie na psa, z języka faktycznie trochę kapie ale na chodnik, poza tym mózg nie potrafi odnaleźć związku więc tylko tępo wpatruję się w panią na parterze.
- Psia ślina ma antybiotyki! Potem tymi liśćmi bawią się dzieci albo ktoś się otrze i są problemy, nie łazić tu z tymi psami! - po tej sentencji okno zostało z trzaskiem zamknięte, a ja poczułam się bardzo niedoinformowana.
Mam tyle pytań a tak mało odpowiedzi...
I świat nagle runął...Moje całe życie to kłamstffo...i pora przestać bawić się liśćmi jesienią!
OdpowiedzUsuńLiśćmi jak liśćmi, ale co z tą śliną? Może czas zacząć ją zbierać, sprzedawać czy coś skoro zawiera antybiotyki?
OdpowiedzUsuńPoza tym mnie jeszcze ciekawi fakt czy owa kobieta pilnuje następnie krzaków przed dziećmi? Czy je ostrzega, że pies poślinił?