Frajda tym większa, że po niedawnej wymianie słuchawek, dźwięk jaki się z nich wydobywa morduje skutecznie uszy wszystkich posiadaczy decybelami z pogranicza syreny alarmowej.
Jako, że mieszkam na parterze poczułam się w obowiązku przepędzenia dziesięciolatków. Kiedy wychodziłam one uciekały, lecz gdy wracałam do domu one również wracały tyle że pod domofon i zabawa toczyła się dalej.
Żebym nie wyszła na stetryczałą, moim sąsiadom również średnio podobała się ta forma rozrywki.
Dzieci, dopiero uspane przez swoich rodziców zaczynały płakać, psy wyć, a dorośli rzucać soczystymi "pojebało Was, małe gnojki?", co spotykało się z salwami śmiechu po drugiej stronie słuchawki.
Jako, że mieszkam na parterze poczułam się w obowiązku przepędzenia dziesięciolatków. Kiedy wychodziłam one uciekały, lecz gdy wracałam do domu one również wracały tyle że pod domofon i zabawa toczyła się dalej.
Żebym nie wyszła na stetryczałą, moim sąsiadom również średnio podobała się ta forma rozrywki.
Dzieci, dopiero uspane przez swoich rodziców zaczynały płakać, psy wyć, a dorośli rzucać soczystymi "pojebało Was, małe gnojki?", co spotykało się z salwami śmiechu po drugiej stronie słuchawki.
Zabawa nie miała zamiaru się skończyć, więc po raz kolejny otworzyłam drzwi, żeby postać sobie trochę na korytarzu w nadziei że dzieci znudzą się i uciekną.
Zatrzymałam się jednak na wycieraczce. Na przeciwko mnie, przy schodach kucał mój sąsiad, trzymając swojego wyżła za obrożę. Kiedy mnie zauważył przyłożył wskazujący palec do ust i zakradł się bliżej drzwi wyjściowych. Wycofałam się nieco ale dalej obserwowałam co robi mężczyzna. Kiedy dzieciaki po raz kolejny wcisnęły przyciski domofonu, sąsiad z szybkością Usaina Bolta dopadł do drzwi, otworzył je i krzyknął:
- A może ktoś chce pobawić się z Gacusiem? -
Pies wypadł przez otwarte drzwi, a reszta była chaosem. Dzieci, przeciskające się jeden przez drugiego na schodach, jakaś dziewczynka niemal jadąca po poręczy, chłopiec przeskakujący po 3 schody na raz, drugi prawie jadący na plecach swojego kolegi. Wszystkie przerażone i piszczące, rozbiegły się w różnych kierunkach, podczas gdy pies patatajał to za jednym to za drugim dzieckiem, liżąc je po twarzach i wesoło poszczekując. Jemu jednemu podobała się taka zabawa.
Towarzystwo rozbiegło się w ciągu niecałej minuty, pies został przywołany i zziajany wrócił z sąsiadem na górę.
Tego dnia domofon nie zadzwonił już ani razu... co raczej nie powinno nikogo dziwić.
Towarzystwo rozbiegło się w ciągu niecałej minuty, pies został przywołany i zziajany wrócił z sąsiadem na górę.
Tego dnia domofon nie zadzwonił już ani razu... co raczej nie powinno nikogo dziwić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz