Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 12 lipca 2018

Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka

Mam znajomego, który również ma Goldena. Oprócz Goldena, ma też jednak pewien problem.
Ludzie często mylą tę rasę z Labradorem, Owczarkiem podhalańskim, a bywało że nawet z Shiba inu. Jeśli ktoś pyta mnie "co to za rasa?", odpowiadam. Jednak nie czuję wewnętrznej potrzeby uświadamiania każdej żywej istoty która odważyła się pomylić Goldena z Labem, czy innym podobnym psem (nie oszukujmy się, te dwie rasy wizualnie różnią się od siebie tylko ilością futra), oraz wyładowywania swojej frustracji za tą pomyłkę na człowieku który śmie nie znać całej księgi kynologicznej na pamięć. Nie obrażam się więc za długowłosego Labradora, małego Podhalana, czy kundla. Dla obcych ludzi mój pies może być dalmatyńczykiem na sterydach, naprawdę niewiele mnie to obchodzi.
Mój znajomy jednak... no to jest zupełnie inna historia.
Uznaje, że skoro już posiada rasowego psa, do tego z dobrej hodowli (czego nie omieszkuje zaznaczać przy każdej rozmowie z innym właścicielem psa), to ludzie powinni, ba, nawet muszą o tym fakcie wiedzieć. Tym samym każdy nieszczęśnik, któremu Golden pomyli się z Labradorem dostaje darmowy wykład o różnicach anatomicznych i zdolnościach obu ras, żeby już nigdy nie przyszło mu do głowy popełnić tego błędu. Próbowałam z nim rozmawiać i przekonać go żeby trochę odpuścił ale najwidoczniej uznał za swoje powołanie uświadomić cały glob jak wygląda Golden Retriever, jak to się pisze, jakie są jego wymiary i czym powinno się go żywić.
Pewnego dnia spotkaliśmy się na spacerze i tak się złożyło że szliśmy w tym samym kierunku. Nasze futra wesoło plątały nam się między nogami, a w naszym kierunku, merdając ogonem zmierzał mniej więcej podobnej wielkości pies z właścicielem na drugim końcu smyczy. Zwierzołki odstawiając helikopter ogonem zaczęły obwąchiwać się po tyłkach, jednocześnie dostając z liścia wachlarzem futra osobnika którego obwąchiwały.
Rozpoczął się festiwal radości psów, które znalazły jakiś piękny wyciamkany badyl i zaczęły się ganiać po zielonej trawce. Nasza trójka natomiast stała na uboczu, uważnie obserwując lawirujące między drzewami psy. Kolega postanowił zabłysnąć i pochwalił drugiego właściciela słowami "piękny Pit bull".
Mężczyzna najpierw pobladł, potem pociemniał, a na końcu stał się niemal przezroczysty i z wyrzutem odrzekł:
- To jest Amerykański staffordshire terrier -
- Proszę? -
- Potoczna nazwa to Amstaff... -
- Oh -
- ... ale jest ona nieprawidłowa i powinno się używać pełnego nazewnictwa -
- Tak, przepraszam. Pomyliłem się -
- Naprawdę nie wiem jakim trzeba być ignorantem, żeby pomylić dwie, bardzo różne rasy -
- Tak, mówiłem już, nie chciałem Pana urazić -
- Jeśli nie ma się pewności wystarczy zapytać -
- Byłem przekonany że to Pit bull -
- Chce Pan mi powiedzieć że szczeniak po czempionach nie wygląda na swoją rasę? Proszę Pana to jest chodzący wzorzec! -
- Jasne, ja tylko... -
- To jest już naprawdę przesada, ten pies kosztował więcej niż samochód z salonu -
Zabrałam Morfinę i oddaliłam się machając zawstydzonemu i zdezorientowanemu znajomemu na pożegnanie. Sądząc po zdenerwowaniu właściciela Amstaffa, był przed nim długi wykład odnośnie ras i cen za które można je nabyć.
Cóż, trafił swój na swego.

1 komentarz: