Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 7 lutego 2022

..

Minął prawie rok.

Nie wiem czy powinnam przeprosić za tak długą nieobecność, czy dziękować tym, którzy zdecydowali się zostać.

Nie odzywałam się, ponieważ czekałam. Czekałam aż osłabnie ból, o którym ludzie mówią, że przemija z czasem. Czas ma wspaniałe właściwości, nie potrafi jednak wszystkiego, jest niedoskonały w swoim działaniu. Tak jak wszystko na tym świecie.

Mnie nie pomógł.

Czasami tracimy coś (lub kogoś), na czego utratę nie jesteśmy gotowi, co było nam potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Czujemy się wtedy, jakby została nam wyrwana część nas samych. Rana pozostała po tym zdarzeniu ma tendencję do otwierania się, krwawienia i uwierania, niejednokrotnie do końca naszego życia. Czasem udaje nam się ją zalepić, czasem nawet zagoić, lecz blizna po niej zostaje już na zawsze. Ludzie są pokryci bliznami. Jedne z nich są płytsze, inne głębsze, węższe, szersze, jaśniejsze, ciemniejsze. Wszystkie mające za sobą historię.

Mówi się, że co nas nie zabije, to nas wzmocni i uczyni silniejszymi. Ludzie mówią wiele rzeczy. Często też się mylą, ich słowa nie są absolutne. Nie każdy cios czyni nas silniejszymi i nie zawsze jesteśmy w stanie się po nim podnieść. Czasem zostajemy na ziemi, czekając na kolejne uderzenie, ponieważ z niższej wysokości łatwiej się upada i otrzymuje się mniejsze obrażenia.

"Ból jest przyjacielem. Dzięki niemu wiesz, że żyjesz", "Los / Bóg / życie nie kładzie ci pod nogami przeszkód, z którymi nie możesz sobie poradzić", "Nie można wykrwawić się od jednej rany", "Nic nie dzieje się bez przyczyny", to hasła, które wrzynają się głęboko w pamięć i które zupełnie nic nie znaczą. Są puste w środku.

Człowiek jest stworzeniem, które szybko się uczy. Potrafi zmieniać temat rozmowy w dogodny dla siebie sposób, ukrywać ból i maskować krwawienie. Uczy się jak gotować obiad w agonii, ukrywać łzy za okularami i rozmawiać o pogodzie wewnętrznie umierając. Może śmiać się ze słabych żartów, z nożem wbitym w plecy. Potrafi udawać nie tylko przed innymi, lecz również przed samym sobą.

Kłamstwo powtarzane wiele razy nie staje się jednak prawdą. Dalej pozostaje kłamstwem. Wrak człowieka w otoczce samodyscypliny i masce, mówiącej "wszystko w porządku" dalej pozostaje wrakiem.

Ludzie się zmieniają. Te zmiany inicjowane są przez otoczenie, sytuacje z życia jednostki, impakt innych ludzi, śmierć. Śmierć zmienia bardzo wiele. Jest pewna, absolutna wszechobecna i nienaprawialna.

Jeśli każde obrażenie związane z utratą byłoby widoczne, można by było oglądać przeze mnie telewizję. Wyglądałabym jak szwajcarski ser pozostawiony w klatce pełnej gryzoni. Jako że nie można, mogę śmiało chodzić po ulicy z tabliczką "wszystko w porządku, zmiany są nieodwracalne".

Ze spraw organizacyjnych, nie wiem jak będzie odtąd wyglądał format publikowanych przeze mnie treści, możecie być jednak pewni, że będzie się on różnił od obowiązującego dotychczas.

Do listy strat poza Damianem i Olim należy doliczyć również Szyszka. Myślę, że można się łatwo domyślić przyczyny oraz skutku.

Dawna "paczka" już nie istnieje. Nie zostało z niej nic do odratowania. Znaczna część osób zdecydowała się zapomnieć o tych, których stracili i w procesie zapomnienia odciąć się od wszystkiego, co mogłoby wywoływać wspomnienia, również od ludzi. Nie mam już z nimi kontaktu, uznaliśmy że tak będzie najlepiej. Spotkani przypadkowo na ulicy, jesteśmy dla siebie obcy. Zupełnie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali. Szanuję tę decyzję, choć nie jest mi z nią łatwo. Czasem jednak tego zazdroszczę. Ja nie potrafię zapomnieć, choćbym usilnie się starała.

Została przy mnie garstka osób, które nie zdążyły osobiście poznać utraconych jednostek i jedna, która zdecydowała się pamiętać.

Tak wyglądają realia.

Musiałam również pożegnać jednego z trojaczków. Popcorn nie przeżył operacji usunięcia rosnącego w zawrotnym tempie guza.

Każdego dnia obserwuję postępujące oznaki starości i zmęczenia u pozostałych zwierząt. Każde potknięcie na schodach, brak zainteresowania zabawą, zwiększona senność, smętne spojrzenia w stronę miski i zmiana zachowania są konsultowane ze specjalistą, przy zachowaniu pełnej świadomości, że tego wyścigu nie uda mi się zatrzymać. 

1 komentarz: