Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 8 stycznia 2023

Co się stało z Morfiną?

Morfina, posiadając bogatą historię operacji, skoncentrowanych głównie na usuwaniu guzów, które z namaszczeniem i determinacją w sobie hodowała, postanowiła po raz kolejny przetestować siłę mojego serca oraz grubość portfela i utworzyć w swoim ciele abominację zmian rozrostowych, obejmujących listwę mleczną, łapę oraz klatkę piersiową.

Pies po badaniu krwi czillujący z kolegą za kratami.

Biorąc pod uwagę, że świniak był kastratem największe obawy wzbudził w lekarzu guz wielkości soczystej mandarynki na klatce piersiowej. Wynik badania cytopatologicznego (biopsja cienkoigłowa) wykazał, że obie zmiany były tłuszczakami, które zajmowały jednak znaczące tereny i nie miały zamiaru się poddać w walce o kolejne. Tłuszczaki same w sobie nie są niebezpieczne. Niebezpieczny staje się natomiast ich nadmierny rozrost i mutacja guza. Umiejscowienie ma w tym wypadku niemałe znaczenie. Zajmujący okolice żeber guz mógł z łatwością przedostać się na drugą stronę klatki piersiowej, do jej wewnętrznej strony, gdzie urzędowały dość ważne organy, takie jak serce czy płuca. Żeby go wydobyć, należało pozbyć się z drogi kości (żeber), których wycięcie, przecięcie lub złamanie jest dość inwazyjne i długotrwałe w gojeniu.

Morfina przeszła badania krwi, które zakwalifikowały ją do operacji. Lekarz musiał ją jednak otworzyć "w ciemno", nie wiedząc do końca co zastanie w środku i czy spełnią się nasze obawy o przeroście guza i jego przejściu przez żebra.

Wyniki badań przed operacją, podwyższone były jedynie limfocyty,
 które nie były powodem do dyskwalifikacji Morfiny z zabiegu.


Zabieg wykonany został 19 stycznia 2022 roku, w onkologicznej placówce weterynaryjnej. Morfina była pod najlepszą, możliwą w danej chwili opieką, jednak powiedzieć, że się stresowałam, to jak powiedzieć, że glukoza jest lekko przesłodzona.

Pocięty świniak.

Po niemal ośmiu godzinach od zostawienia futra w gabinecie, zadzwonił telefon. Pies dobrze przeszedł operację i można go było odebrać. Na miejscu dowiedziałam się, że usunięcie zmian odbyło się bezproblemowo, a guz klatki piersiowej nie zdążył jeszcze wyemigrować na drugą stronę, co cieszyło mnie najbardziej. Fragment guza na łapie trafił do badania histopatologicznego, a tłuszczaki na listwie mlecznej i klatce piersiowej zostały całkowicie usunięte (wraz z kaszakiem, zbłąkanym po drodze na plecach). Zaspany, lecz w pełni wybudzony po narkozie pies i zalecenia co do opieki nad nim pojechały ze mną do domu.

Kliknięcie na obrazek, powiększa go.

Wyniki badania wyciętego fragmentu zmiany na łapie.

Tłumacząc w wielkim skrócie wyniki hispatu - zmiana okazała się być łagodnym torbielem, który w żaden sposób zwierzęciu nie zagrażał, a usunięcie go byłoby tylko zmianą kosmetyczną, na którą się nie zdecydowałam. Nie przeszkadzał on Morfinie w chodzeniu, był płaski i ledwo widoczny, więc został z nami do dalszego monitorowania.


Morświn bardzo szybko dochodził do siebie i obyło się bez powikłań. Najgorsza z tego wszystkiego była podróż samochodem, którego beżowa całą swoją puchatością nienawidziła.

Kolejne badanie kwi przeprowadzone zostało 7 maja 2022 i nie wykazało niepokojących odchyleń od normy, poza podwyższonym cholesterolem i limfocytami.


25 sierpnia 2022 wykonane zostało powtórne echo serca u psiego kardiologa, ale było to jedynie badanie kontrolne.


Dokument jest nieczytelny nawet w oryginale, ze względu na słabą jakość druku, ale potwierdza tylko niedomykalność zastawki mitralnej, wykrytej przy poprzednim badaniu. Poza tym małym ekscesem, serce było stabilne. Kolejna kontrola zapowiedziana została na sierpień 2023.

Następne badanie krwi z 5 listopada 2022 wykazało jednak nietypowy spadek erytrocytów poniżej normy, co mogło świadczyć o jakimś niezauważalnym, wewnętrznym ubytku krwi.



W połączeniu z sezonowymi biegunkami oraz niewyjaśnionymi, również sezonowymi wymiotami, trwającymi czasem po wiele godzin, lekarz zasugerował ocenę retikulocytów, badanie kału na krew utajoną i USG brzucha. Ostatecznie wraz z USG postanowiłam rozszerzyć panel krwi o żelazo, B6, specyficzną lipazę, kortyzol z krwi oraz mocz na badania ogólne i kał na lamblię oraz krew utajoną.


Kał okazał się być czysty.


Niepokojące w moczu było obecne tam białko oraz nieco za niska gęstość względna. Nie pytajcie jak zdobyłam mocz u suki, sikającej bardzo nisko. Cieszę się jednak, że Morfina nie rozpraszała się manewrowaniem jej pod ogonem podczas czynności fizjologicznych.


Parametry krwi, które wymagały szczególnej uwagi i o które się obawialiśmy, wyszły wzorowo.



USG poza drobnymi zmianami również wyszło prawidłowo. Nieznaczne powiększenia nadnerczy pozostały do przyszłej obserwacji. Jedyne badanie jakie pozostało do ewentualnego rozważenia, to badanie SDMA do oceny wczesnych problemow z nerkami. Wyniki nie rozwiązały jednak zagadki tajemniczych cofek z żołądka i północnych fontann w świetle księżyca.

Jedynym sensownym wyjaśnieniem pokarmowych rewelacji stała się karma, spożywana przez Morfinę od dawna, lecz z jakiegoś powodu już nietrawiona należycie. Na jedzeniu gotowanym cały psi układ współpracował idealnie, natomiast najmniejsza próba wprowadzenia karmy suchej lub mokrej kończyła się fiaskiem. Obecnie pies testuje już szóstą markę i nie zapowiada się, żebym szybko trafiła na coś, co będzie przez Morfinę przyswajalne w stopniu chociaż zbliżonym do domowych papek mięsnych, na których żyć nie powinna bez odpowiedniej, dodatkowej suplementacji, ze względu na brak możliwości pokrycia całego mikroelementowego zapotrzebowania, które pokrywają gotowe karmy z wyższej półki. Jeśli jednak wyczerpią się dostępne na rynku zasoby, pies zostanie na jedzeniu gotowanym, uzupełnianym odpowiednimi proszkami. Jest to jednak ostateczność.

Podsumowując: Morfina jest pod stałą opieką weterynaryjną. Na chwilę obecną nie dolega jej nic poważnego, jej układ pokarmowy po protestach jelit i żołądka przechodzi teraz zmiany żywieniowe. Na kolejne operacje się na szczęście nie zapowiada. Poza typowymi oznakami starości, które również nie są spektakularne, puchate jest w dobrej kondycji i życzyłabym sobie, żeby ten stan utrzymał się jak najdłużej.

6 komentarzy:

  1. 😘😘😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  2. 😘 też Wam tego życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. Buziaki dla Morfiny! 🙂

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzielna dziewczyna. Ona lubi medycynę weterynaryjna i z sobie znanym urokiem, postanawia testować jej skuteczność oraz możliwości.
    A tak serio... Wszystkiego dobrego dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uff, jaka ulga! Weszłam tu ze strachem po ostatnich postach, ale jak widać, niepotrzebnie się bałam. Dzielna kochana Morfina, i dzielna Ty!
    Pozdrawiam Was serdecznie! Grażyna R.

    OdpowiedzUsuń