Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 9 stycznia 2021

2021

"Nowy rok, nowa ja", znacie to?

Co roku ta sama zabawa z postanowieniami noworocznymi, którym sprosta tylko bardzo mała grupka bardzo zawziętych i upartych osób. Reszta albo podda się w połowie, albo zostanie pokonana przez nieosiągalne cele i uderzy czołem o zbyt wysoko zawieszoną poprzeczkę.

Nie mówię tego, żeby kogokolwiek zniechęcić. Jeśli to Wasza tradycja, jeśli daje Wam to motywację i bodziec do działania, to lećcie i rozwijajcie skrzydła. Siłownie co prawda będą jeszcze zamknięte przez jakiś czas, ale zawsze zostają aktywności na świeżym powietrzu lub zabawa w domu na goglach do wirtualnej rzeczywistości. 

Ja osobiście odpuszczam sobie jakiekolwiek obietnice względem siebie w tym roku. 2020 zdewastował mnie fizycznie i psychicznie do tego stopnia, że obawiam się, iż najmniejsze niepowodzenie i przerost ambicji może poskutkować roztrzaskaniem kruchej szyby poczytalności, po której stąpałam przez ostatnich kilkanaście miesięcy i która nadaje się do jak najszybszej renowacji, ponieważ dwadzieścia dwadzieścia rzucało w nią cegłami z uporem narodowców po zobaczeniu tęczowej flagi.

Cieszę się, że ten rok się skończył i chociaż wiem, że jest to granica umowna, ustalona przez ludzi i że w praktyce niczego to dla świata nie zmienia, to jednak pozostaje to psychiczne poczucie odcięcia się od wszystkiego, co nas w poprzednim roku spotkało i rozpoczęcia od nowej, czystej karty.

Ten rok nie będzie moim rokiem. Nie dlatego, że podchodzę do tego pesymistycznie, a dlatego, że nie chcę, żeby nim był. Chcę podejść do niego na spokojnie, bez większego entuzjazmu i ewentualnie dać się mile zaskoczyć. Wolałabym, żeby był to rok wszystkich, a nie jednego człowieka. Chciałabym, żeby każdy wyniósł z tego roku coś pozytywnego. To może być mały kawałek ciasta, którym nikt się nie naje, ale po którym zostanie miłe wspomnienie. Dużo milsze od rozbitego talerza i burczącego brzucha.

W tym roku ja przysiądę sobie na gałęzi albo jeszcze lepiej na ziemi, na wypadek, gdybym przypadkiem miała spaść i popatrzę jak latają inne ptaki. Będę je dopingować i jeśli zajdzie taka potrzeba, będę im pomagać, ale sama skrzydłem nie ruszę, choćbym miała hemoroidów dostać od tego siedzenia i chronicznego kataru od trawy dookoła. Czasem trzeba sobie odpuścić i zrozumieć, że to wcale nie jest nic złego. Regeneracja jest równie ważna co sam wysiłek, o ile nie ważniejsza. Z każdego rollercoastera trzeba kiedyś zejść i znaleźć ławeczkę, najlepiej stabilną, odkażoną i pustą, bo dystans społeczny należy zachować.

W tym roku życzę Wam więc pomyślnych wiatrów, jeśli macie zamiar polatać, spokojnych wód, jeśli macie zamiar popływać i żeby Wam w życiu sprężyna z kanapy w tyłek nie wlazła, jeśli chcecie się tylko poprzyglądać.

Miłego roku. Pisane małymi, żeby 2020 nie usłyszał i się przypadkiem nie wrócił.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz