Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 7 lutego 2020

Zawiła logika Anonimki

Przygód Anonimki ciąg dalszy.

Czy ktoś oczekiwał?
Czy ktoś chciał?
Czy ktoś się spodziewał?

Niestety nikt tych pytań nie respektuje i niechciana sąsiadka pojawia się w moim życiu jak bardzo natrętna mucha, więc zdecydowałam, że nie będę cierpieć w samotności i zabiorę Was na tę fantastyczną przygodę ze sobą.

Moja siostra, posiadając stopień niepełnosprawności i chorując na epilepsję od trzeciego roku życia, ma bardzo utrudnioną komunikację. Jej głównym transportem jest wózek inwalidzki, udoskonalony o wyższe oparcie i stabilniejsze, szerzej rozstawione koła, oraz regulowany podnóżek, co ułatwia manipulację pojazdem podczas napadu, na który składa się pełen komplet razem z drgawkami, bezdechem, utratą przytomności i innymi atrakcjami. 

Siostra bez wózka porusza się tylko po domu, co i tak bywa już wystarczająco niebezpieczne. Kiedy wychodzi na zewnątrz, wsiada na wózek, który zazwyczaj prowadzi osoba stojąca za nią. Mieszkamy na parterze, w szkole znajdują się windy, a droga nie jest wyboista, więc nie utrudnia jej to aż tak bardzo życia.

Co utrudnia jej życie, to uporczywi sąsiedzi, którzy nie mają pojęcia jak ciężko manewruje się pojazdem, który sam w sobie waży jakieś 40 kg.

Moja siostra, wracając od lekarza i usiłując wjechać samodzielnie na klatkę schodową (klatka ma dwie pary drzwi, bo jest podzielona na segment "przejściowy"), natrafiła na usiłującą opuścić blok Anonimkę z dwójką latorośli, wciśniętych jeden na drugiego do spacerówki typu "parasolka".

Co zrobiła Anonimka, spytacie?
Spieszę z odpowiedzią.

Anonimka widząc wjeżdżającą na wózku siostrę (była już na drugim segmencie i zostały jej do pokonania jedne drzwi), stanęła swoim ważącym cztery razy mniej wózkiem naprzeciwko niej i nakazała jej wycofać się na zewnątrz, żeby ona mogła przejechać i opuścić blok. Swój nakaz motywowała tym, że  "jej się spieszy", oraz "jest starsza, więc ma pierwszeństwo".
Moja mama, która też znalazła się na klatce, usiłowała wytłumaczyć kobiecie, że dużo szybciej będzie, jeśli to ona wycofa się do schodów, pozwoli niepełnosprawnemu przejechać do mieszkania i pojedzie swoją drogą.
- Kiedy mnie się spieszy! - rzekła sąsiadka, niemal wjeżdżając w moją siostrę i zmuszając ją do niebezpiecznego manewru wózkiem i jazdy tyłem.
Nie muszę chyba wspominać, że nawet na normalnym wózku inwalidzkim jazda tyłem przy schodach nie jest najbezpieczniejszym pomysłem.
- Ona się nie wycofa, bo nie ma gdzie - powiedziała spokojnie moja mama, jakby próbowała wytłumaczyć kozie, że buty nie są do jedzenia - Przecież już by Pani dawno przejechała, jakby Pani zrobiła trzy kroki do tyłu tym wózkiem i nie stała na środku.
- Ale mi się spieszy przecież!
- To tym bardziej. Stanie na środku jak krowa na rowie nic nie da, bo ani Pani nie pojedzie, ani ona.
- Ja się nie dam obrażać! - powiedziała podniesionym głosem Anonimka, co zaowocowało uruchomieniem syreny w wózku, w postaci młodszego potomstwa - I jeszcze dzieci obudziła, jak zwykle! To zawsze jesteście Wy, zawsze! Dla takiego dziecka sen jest ważny, a Wy chyba macie frajdę z ich budzenia.
- One nawet nie spały... - zaczęła moja mama, przyglądając się upakowanym w spacerówce dzieciom.
Drzwi zewnętrzne otwarły się i do tłumku na klatce dołączył też sąsiad. Korek w przejściu uniemożliwił mu dalszą drogę, więc zapytał o co chodzi.
- Ona się nie chce cofnąć! - rzekła z oburzeniem Anonimka, na co mężczyzna wzruszył ramionami i odparł:
- Bo to Pani się powinna lekko cofnąć, dać dziecku przejechać i wtedy jechać. Prawa jazdy na wózek nie dają, ale też trzeba wiedzieć kto ma pierwszeństwo.
- Ona może wycofać. Jest zasada, że najpierw się wychodzi, a potem wchodzi.
- Tak, może w autobusach. Gdzie ona ma wykręcić? Całkiem na zewnątrz i po schodach? Pani cofa.
- Przecież ja nie będę młodszym ustępować, bo potem są tak nauczeni i nawet miejsca w autobusie nie ustąpią.
- No ma Pani racje, ta panienka raczej Pani miejsca nie ustąpi, chyba że jej Pani siądzie na kolanach - odparł mężczyzna i po wymamrotaniu pod nosem kilku słów, których nikt ani nie rozumiał, ani nie chciał zrozumieć, sąsiadka zrobiła łaskawie trzy kroki do tyłu.
Moja siostra wjechała do mieszkania, sąsiad przeszedł na schody, a królowa dramy wyjechała spacerówką na zewnątrz.

Cała operacja trwała jakieś 30 sekund, ale trzeba się było o nią wykłócić przez dwadzieścia minut, ponieważ tak się kobiecinie spieszyło.

Logiczne przecież.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz